sobota, 29 marca 2008

Rozdział V

Pierwsze promienie rannego słońca leniwie, przedzierały się przez chmury. Na trawie pojawiły się drobne kropelki rosy. Rześkie powietrze pomagało mi otrząsnąć się z otępienia. Mimo, iż przyroda zdawała się budzić do życia mieszkańcy, jeszcze smacznie spali, śniąc zapewne o wszelakich rzeczach przyziemnej wagi. Głuche uderzenia moich butów o asfalt, wybijały metrum życiu miasta. Marzyłem o chwili gdy dotrę do domu i pozwolę sobie na chwilę odprężenia. Odprężenia, na które sobie przecież zasłużyłem. „ A gdy zdjął piątą pieczęć, widziałem poniżej ołtarza dusze zabitych dla Słowa Bożego i świadectwa, które złożyli”. Nieustannie powtarzałem w myślach to zdanie. Pierwszy fragment szyfru już rozwiązałem. Pozostało jeszcze tylko O, umieszczone nad A69.
Wkrótce w zasięgu mojego wzroku pojawił się dach i komin budynku.-Nareszcie w domu - pomyślałem stojąc przed bramką do przytulnego lokum w wiktoriańskim stylu otoczonego ogrodem, w którym przyroda objawiała się w całej swej okazałości. Ogródek ten, przypominający krajobraz z impresjonistycznego malowidła, swoją niebywała urodę zawdzięczał faktowi, że nigdy nie ingerowałem w sprawy natury. Pozwalałem bluszczowi swobodnie piąć się po ścianach domu, a krzewom frywolne oplatać pnie drzew.-Tej nocy nie mogłeś narzekać na niedostatek wrażeń – szeptałem sam do siebie, otwierając furtkę domu. - Czy to za sprawą zrządzenia losu, czy niezwykłej opatrzności pozostałem żywy?- Nie wiedziałem i miałem przeczucie, że nie będzie mi dane się tego dowiedzieć w najbliższym czasie.- Może to wydarzenia miało spowodować jakiś przełom w moim doczesnym życiu, czyżby tajemnicza piękność z zaświatów próbowała mi przekazać jakąś wiadomość. Nie wykluczone. Wiedziałem jednak, że Boskich sygnałów nie da się odczytać za pomocą ludzkich zmysłów, które są przecież tak ograniczone. Do tego potrzebny jest wyższy stopień wtajemniczenia. A czy zwykły śmiertelnik jak ja zasłużył sobie na takie relacje z Bogiem?– rozmyślając, przekręciłem zamek w drzwiach mieszkania. – Jeśli głębiej się nad tym zastanowić… -Moje metafizyczne rozważania przerwał jakiś niezidentyfikowany hałas, brzmieniem przypominający donośne tąpnięcie. Zamarłem w bezruchu. Po chwili odgłos się powtórzył. Wstrzymałem oddech. Huk dochodził z wewnątrz. Niepewnym krokiem przekroczyłem próg, chyba jeszcze nigdy nie czułem się tak obco w moim mieszkaniu. Zazwyczaj panował tu "artystyczny nieład", który stwarzał przytulną atmosferę. Teraz miałem wrażenie, że za każdą z tych ścian czyha jakieś niebezpieczeństwo, że każda z nich chce mi przekazać jakąś wiadomość, pozawerbalnymi sygnałami i że wszystkie ostrzegają mnie przed nadchodzącą śmiercią. Nie chciałem zostać ranny po raz kolejny. Jeden postrzał w klatkę piersiową w zupełności wystarczył. Niespodziewanie usłyszałem jeszcze jeden trzask, tym razem za moimi plecami. Gwałtownie się odwróciłem. Wtem moim oczom ukazał się widok, który zapewne do końca życia będzie moją nocną zmorą. W lustrze zobaczyłem człowieka, odwróconego plecami. Przez moment myślałem, że to złodziej, dopiero po chwili zorientowałem się, że to mój sobowtór. Ale co u licha on robi w moim domu? W ciągu ułamka sekundy podjąłem decyzję i niczym kamień wystrzelony z procy wybiegłem z domu na ulicę. Dalsza część wydarzeń wymknęła mi się nieco z pod kontroli i wpadłem prosto pod koła rozpędzonego samochodu. Usłyszałem odgłos tłuczonego szkła i niewyraźne krzyki przechodniów. W mojej głowie podobnie jak na ulicy panował kompletny chaos. A potem przeobraziłem się w niebyt miałem jednak cichą nadzieję że przeżyję, nie mógłbym leżeć spokojnie w trumnie wiedząc że coś co jeszcze muszę załatwić. A niespokojny trup stanowczo nie jest rzeczą w którą chciałbym się przeobrazić po śmieci.

15 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Hej, wiesz cio?? Musze Ci powiedzieć, że ta notka jest cuuuuuuudna!!!!! I taka mroczna... Po prostu ma w sobie "to cos". Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie i zyczę weeeeeny;p

Anonimowy pisze...

Jestem, jakby rzec, pod wrażeniem xD

Anonimowy pisze...

"nie mógłbym leżeć spokojnie w trumnie wiedząc że coś co jeszcze muszę załatwić. A niespokojny trup stanowczo nie jest rzeczą w którą chciałbym się przeobrazić po śmieci."
HAHAHA!! xD ten tragizm sytuacji moja piękna xD
och, ma belle...je suis vraiment debile.
:* Au revoir.
P.S. napisalam nową notkę, więc też zapraszam :D:D

Anonimowy pisze...

Nowa notka na www.moj-jrocowy-pamietnik.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

Nowa notka na www.wielka-milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl Zapraszam:*:*:*

Anonimowy pisze...

Chyba bohater jest nieśmiertelny... Albo ma ileśtam żyć. Ciekawe ile razy umrze... ^^

Anonimowy pisze...

Nowa notka na www.wielka-milosc-lily-i-james.blog.onet.pl Zapraszam!

Anonimowy pisze...

Hej:) Bardzo Cię przepraszam że dopiero teraz wstawiam komentarz , ale nie miałam dojśćia do kompa:) Cuż , notka rewelacyjna jak wszystkie zresztą! Mogłabym czytać je bez końca! Czekam na następną z niecierpliwością!

Anonimowy pisze...

U mnie też nowy rozdział :) Jak chcesz to wpadnij:)

Anonimowy pisze...

u mnie nowa nota na www.wielka- milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

Nowa notka na www.moj-jrocowy-pamietnik.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

Ma belle! Miałaś napisać notkę! Ja już napisałam! Dzisiaj! Krótką! Ale! Ja! Jestem! Głupia! xDxDxDxDxDxDxD

Anonimowy pisze...

Hej! U mnie nowa noteczka na www.wielka-milosc-lily-i-jamesa.blog.onet.pl. Zapraszam do czytania i komentowania;pA u ciebie kiedy bedzie nowa???

Anonimowy pisze...

nowa notka na www.moj-jrockowy-pamietnik.blog.onet.pl

Anonimowy pisze...

No i co? Znow tu przychodza a tu... niy mo... pieron wie, kiedy napiszesz nową notkę, żałuję tylko że to ja nie jestem tym pieronem :)
A u mnie znów nowa notka. Mam nadzieję, że skomentujesz ;-) :*